w całym domu panuje cisza. idę do kuchni, robię herbatę i wracam do pokoju. siadam na łóżku z laptopem, którego szum jest jedynym dźwiękiem tej nocy. zero muzyki, zero słów - tylko ja i kartka. przelewam emocje, próbując zrozumieć i ułożyć sens z tego co we mnie siedzi. kocham takie noce, jestem zakochana w ciszy.
dzisiaj wzięło mnie na przemyślenia. w sumie złapałam nowe wartości w życiu. no i przyszło mi do głowy, żeby z M. pogadać. i to zrobiłam. nie ma to jak z kimś długo nie rozmawiać, a potem nie móc się z tym kimś nagadać.
bardzo późnym wieczorem albo bardzo wczesnym ranem otwórzcie okno na oścież, usiądźcie na parapecie, zamknijcie oczy i włączcie sobie "Orion" Metalliki. coś pięknego.
nazbierało się u mnie nawet sporo zdjęć, ale nie wszystko naraz, tak kilka na początek. :)