czwartek, 26 stycznia 2012

piece of me.

nie wiem, naprawdę nie wiem, na co czekam, na co liczę i na co oczekuję. przecież to śmieszne.. z dnia na dzień próbuję ogarnąć to co się dzieje. ten pieprzony bałagan, który coraz bardziej mnie przytłacza. nie daje mi on normalnie żyć, lecz mam za mało sił, za mało by poukładać wszystko tak jak trzeba.

tak bardzo narzekam na wiek dojrzewania, ale czy aby na pewno on jest taki zły? co z tego, że mam mnóstwo problemów z chłopakami, przyjaciółmi, ze znajomymi, z domem, ze szkołą? przecież w przyszłości to będą błahostki, więc cieszy mnie fakt, że teraz mam tak bardzo niewinne problemy.

z uczuciami nie da się walczyć. zaskakują Cię każdego dnia, każdej minuty w najmniej odpowiednim do tego momencie. uderzają z wielką siłą nie dając niczemu innemu szans. przyćmiewają dotychczasowe życie, które w pewnym stopniu stawało się rutyną. malują uśmiech na twarzy, wyciskają z oczu hektolitry łez.. istnieją i nigdy nie znikają. nigdy nie zostawiają po sobie głuchej ciszy. nigdy nie są takie same..

/ JUTRO PIĄTEK!

sobota, 21 stycznia 2012

don't go away mad.

odpowiadając na pytania znajomych i czytelników mówię wprost, że wpisy na blogu nie będą się zbyt często pojawiać. niestety, też chciałabym być nie mającą problemów i obowiązków nastolatką, która zamiast uczyć się na sprawdzian siada przy komputerze i serfuje po necie, w między czasie pisząc opowiadania. chciałabym mieć te 2 godziny czasu więcej, no ale cóż... w podstawówce olewałam naukę i całkiem dobrze na tym wyszłam, no ale niestety nie oleję teraz gimnazjum, bo naprawdę zależy mi na tym, żeby dostać się do jakiejś lepszej szkoły... po prostu od jakiegoś czasu nie nadążam za własnym życiem, zbyt wiele się dzieje i jest jak jest. nie mówię, że kończę z pisaniem bloga, bo to nieprawda. ale mam w życiu teraz ważniejsze sprawy. przy okazji chcę przeprosić osoby, które napisały coś do mnie sms'em czy na gg i im nie odpisałam. po prostu często mi to umyka, albo usunę przez przypadek wraz z innymi wiadomościami i mi to ginie. ale czytam wszystko, staram się odpisywać, a jeśli tego nie robię - przepraszam. powiem tak - jeśli ktoś ma pytanie, wątpliwość, to może pisać, na gg, sms'em, na pewno przeczytam. nie gwarantuję, że odpowiem, bo mam słabą pamięć i orientację, ale postaram się. :)

coraz więcej osób czyta moje "This I Love" i dostaję coraz więcej pozytywnych opinii na temat mojego opowiadania, z czego się naprawdę zajebiście cieszę. te pochwały jeszcze bardziej motywują mnie do tego, żeby pisać więcej. no i tutaj dla niektórych niespodzianka - na początku stycznia zaczęłam pisać nowe opowiadanie, "Just a Little Patience". powiedzmy, że jest to coś w stylu "This I Love 2", ale sporo rzeczy jest zmienionych. ktoś z opowiadania odszedł, ktoś doszedł, ktoś zmienił swój charakter. jest dużo przekleństw, alkoholu i imprez, seksu i narkotyków - niekoniecznie.

także opowiadanie powinno zostać skończone za 2 tygodnie (tak przynajmniej podejrzewam, może się przedłużyć przez szkołę), chętnych do przeczytania prosiłabym o kontakt. no i jeśli ktoś chciałby dedykację, to również proszę o kontakt, zobaczymy co da się zrobić. :D

http://www.youtube.com/watch?v=n9sEBBCIZ54

sobota, 7 stycznia 2012

feel the magic.

po raz kolejny w życiu wszystko upadło. po raz kolejny straciłam ważną dla mnie osobę, dla której naprawdę byłabym w stanie oddać wiele. nawet życie, co niby jest najcenniejszym skarbem jaki mogliśmy dostać. po raz kolejny zawiodłam się na kimś naprawdę ważnym. jak mogę być szczęśliwa wiedząc, że to co było nigdy już nie wróci? że wszystkie zajebiste wspomnienia poszły się jebać tak nagle? jak mogę się cieszyć pełnią życia, skoro brakuje w nim osób dla mnie niezbędnych? jak?

moim marzeniem na dzień dzisiejszy jest rzucić wszystko i wyjechać, serio. i przysięgam, że jeśli teraz ktoś dałby mi taką propozycję, skorzystałabym. zostawiłabym szkołę, rodzinę, znajomych. głupota, nie? żyję tylko raz. ten jeden pierdolony raz. ten jeden raz mogę poczuć się naprawdę zajebiście szczęśliwa. tutaj tego szczęścia nie znajdę. ono jest daleko. bardzo daleko. a moim zadaniem jest o nie zawalczyć. nie jutro, nie za kilka dni, miesięcy, czy za kilka lat. teraz. teraz albo nigdy.

w sumie to jednak dobrze czasem popłakać... uczymy się wtedy doceniać to, co już mamy, ale też to, co mieliśmy, tych wszystkich ludzi, bo każdy z nich wniósł coś do naszego życia, coś wyjątkowego i niepowtarzalnego, a mianowicie wspomnienia, wspomnienia chwil, które już nigdy się nie powtórzą, ale które na zawsze pozostaną w naszej pamięci i w naszym sercu. :)

LUUUUUUDZIE, jak ja się od kilku dni jaram zespołem Kiss! naprawdę! nie potrafię przestać ich słuchać, kurde, no. wczoraj słuchałam sobie "I was made for lovin' you" i w pewnym momencie zaczęłam tańczyć i śpiewać, a moja mama stała w drzwiach i się śmiała. :D od dawna chyba nie miałam takiej fazy na jakiś zespół.

KISS - I Was Made for Lovin' You.

wtorek, 3 stycznia 2012

if I die tomorrow..

jestem przepełniona nienawiścią? nie wiem, tak mówią najbliżsi.. przechodzę trudny okres w życiu i ranię ich chociaż nie chcę. kontakty z mamą zjebałam całkowicie.. tyle kłamstw, już nie potrafi mi wybaczyć, zaufać, za dużo tego. kiedy pomyślę o tym ile ona nerwów do mnie straciła serce momentalnie kruszy mi się na milion kawałków, nie mogę sobie znaleźć miejsca, nic mi nie pomaga. jedynie myśl jaka krąży mi po głowie to "czemu jej to zrobiłam, dlaczego przeze mnie cierpi".. nie umiem już z nią nawet normalnie porozmawiać, a co dopiero przeprosić.. przecież jest dla mnie ważna.. szkoda, że o tym nie wie..

wszyscy cierpimy. cierpię ja, cierpicie wy. potrzebujemy siebie nawzajem bez względu na to jak bardzo będziemy się tego wypierać. wystarczy naprawdę mało czasu, żeby się do kogoś przyzwyczaić.i w przeciągu tej chwili między ludźmi powstaje więź. często nie są tego świadomi, ale jak między nimi rodzi się kłótnia, odczuwają ból, zakłopotanie, w oczach pojawiają się łzy. to właśnie pierwsze objawy przyjaźni, którą tracimy, ale boimy się zawalczyć, bo boimy się ponownej utraty tych osób.

dopiero po skończonej znajomości dowiadujemy się, co tak naprawdę myślała o nas ta osoba, jaką wartość miały te wszystkie spędzone wspólnie chwile, rozmowy. dopiero później dowiadujemy się, że tak naprawdę to była tylko jedna wielka ściema, ta cała znajomość, "przyjaźń", że byliśmy okłamywani prosto w oczy...

Mötley Crüe - If I Die Tomorrow.