czwartek, 29 września 2011

słodko generalnie.

hm, to ja może coś napiszę. nie będzie dużo chyba. wycieczkę podsumuję jako zajebistą. serio, było naprawdę dobra. mam bardzo dużo zdjęć, jak jutro lub w sobotę będę miała czas to je powstawiam. humor mam dobry. ale źle się czuję. czuję, że będę chora.. niedawno wróciłam, A., A., O. i M. wyciągnęli mnie na miasto, najpierw zakupy w biedronce, potem była beka na pasażu. a teraz chcę ogarnąć spokojnie foty z wycieczki.

w drodze powrotnej spotkaliśmy 2 Mateuszów, D. i S. i było bardzo fajnie. :D

a potem poszłam do domu i chwilę później A. wracała się do mnie po telefon, bo zapomniałam jej oddać. <3

no właśnie. szkoła. myślałam, że tam nie wyrobię. zresztą, nie tylko ja. byłam taka śpiąca, że przegięcie, na historii spałam, ale po chwili się ocknęłam i dostałam jakiegoś ataku śmiechu, na matmie było tak duszno, jeszcze w dodatku byłam przy tablicy, nie miałam siły nic w zeszycie pisać i mam taki zabazgrolony, że masakra. przerwy były zdecydowanie za krótkie..

http://www.youtube.com/watch?v=DYCZsRz5YnQ

to są jakieś zdjęcia ze szkoły, jak byliśmy wszyscy tak strasznie zmęczenie. naprawdę strasznie. wręcz tragicznie.




a te z dzisiejszego wypadu.







poniedziałek, 26 września 2011

someone like you.

no to jutro WARSZAWA! :D

oł jea, spakowana, przygotowana itp itd, nawet paznokcie pomalowałam na nowy kolor. c:
taa, na razie siedzę na gadaczu, popijam energy drinka, słucham Ozzy'ego i prawdopodobnie niedługo będę szła spać, jak będzie mi się chciało. :) no właśnie, chciało. dzisiaj nic mi się nie chce. jedyną pożyteczną rzeczą jaką dziś zrobiłam to poszłam do biedronki na zakupy. :D

humor mam bardzo dobry.



jutro przed 4 pobudka. :o

niedziela, 25 września 2011

nothing else i can say.

weekendzik szybko zleciał, ale było bardzo miło. a piątek to już dopiero. kino, było bekowo, dużo tekstów, nawet nie chce mi się pisać, ale powiem tylko, że ledwo się film zaczął a ja już prawie płakałam ze śmiechu. :D

na ognisku też było bardzo pozytywnie i śmiesznie. chyba z tekstów utknęło mi najbardziej "Oliwia, Ty piłaś!", a potem jak S. chciał coś narysować ketchupem na kamieniu, a my mu nie pozwoliliśmy, B. wtedy powiedział "no przecież nie będzie chuja malował", a S. powiedział "właśnie, że będę!" i namalował. :DD
później przewrócił ten kamień na drugą stronę, żeby nikt nie oglądał jego działa, a P. powiedziała "WEŹ TEN KETCHUP ZE SOBĄ!" i wszyscy w śmiech. :D

później wszyscy poodprowadzali się do domów i było git.

no i kilka zdjęć, które udało mi się zrobić. :D













oczywiście nie muszę mówić, że rozlałam. :)


















od rana oglądam z siostrą jakieś głupie bajki i odliczam dni do wyjazdu. jeszcze 2! :D

czwartek, 22 września 2011

wiara i nadzieja częściej niż latarnie gasną.

droga K.,

czasem przychodzi taki moment w życiu człowieka, że trzeba zrezygnować, zapomnieć, pójść na przód. i nie ważne jak zajebiście by Ci zależało, jak trudne by to było.. po prostu trzeba..
najgorsze są chwile, gdy uświadamiasz sobie, że do niczego nie dążysz, że nie masz nikogo, komu by Ciebie brakowało, że tak naprawdę nie masz nic..
ludzie zawodzą. nie pierwszy i nieostatni raz. jeszcze wiele razy będziesz przez nich płakać, ale to pomaga Ci być silniejszą i bardziej ostrożniejszą. obdarzaj zaufaniem tych, co na to zasłużyli.

ILY <3

środa, 21 września 2011

już nie ma powrotu.

zmieniłam troszkę wygląd bloga. :)

weekend był udany. trochę się było tu, trochę się było tam. zdjęć się niestety żadnych nie porobiło. i komary mnie pogryzły. :c

a teraz mamy środę. w szkole inaczej, gorzej. brakowało mi czegoś.. czułam się serio dziwnie, bardzo. ale jutro tak nie będzie, mam nadzieję. co do samych lekcji to nie było tak tragicznie, tylko dłużyło mi się wszystko strasznie. tzn bardziej niż zazwyczaj. jak wiem, jeszcze 2 dni chodzenia do szkoły to z jednej strony się cieszę, a z drugiej nie. w sumie to z paru stron nie. brakuje mi wakacji, bardzo! ale też jest powód, żeby ich nie chcieć.. skomplikowane. w każdym razie wracając do tematu dzisiejszego dnia to jeszcze Kasię pocieszałam, bo dołku jest i w ogóle nic mi się nie chciało robić.

no i jakoś mijają dni.. miło by było, gdyby ktoś się chociaż odezwał na dobranoc. no ale mogę pomarzyć sobie.

moje myśli są skomplikowane coraz bardziej. miesza się. tak niby wiem co się dzieje, ale mam wrażenie, że cały czas decyzje są zmieniane. tak wiem, że nie potrafię się wczuć w nieswoje położenie, ale nie dostaję też szansy na zrozumienie wszystkiego, albo chociaż małej części. te małe niespodzianki nie zawsze są miłe..

dawno mi się nie śniło nic głupiego. o_O

sobota, 17 września 2011

dzisiaj to dzisiaj, a co wczoraj to przeszłość.

mam dziś taki troszkę zły humor, jestem w małym dołku od wczoraj, a dziś zostałam dobita (pozdrawiam Cię mamuniu). ale ta myśl, że za kilka idę do kina na Harry'ego Potter'a (to będzie beka roku normalnie. :D) i niedługo jadę do Warszawy jakoś poprawia mi nastrój. jest dobrze. :)

tak się wczoraj zastanawiałam, dlaczego ludzie w tak młodym wieku muszą podejmować tak wielkie decyzje, jak szkoła po której będę miała zawód. czy oni myślą, że w wieku 16 lat można wybrać sobie zawód? nigdy nie wiadomo czy nasze poglądy na świat się nie zmienią. nie rozumiem tego wszystkiego.

jest wiele miejsc, które przywracają mi masę wspomnień, tych złych i tych dobrych. czasem towarzyszy temu uśmiech lub smutek. ale jakie by one nie były, wracamy do nich, czujemy taką potrzebę, aby wewnętrznie przeżyć to jeszcze raz.

a za chwilę wybieram się do D. oglądać "The Voice of Poland", zajadać tosty i pić kakao. :D

http://www.youtube.com/watch?v=WGz6TDrh4Hs <3

czwartek, 15 września 2011

wszyscy lubimy marzyć o tym, co mogłoby być.

a wczoraj doszłam do cudownego wniosku, że napiszę coś o samotności, ponieważ całkiem dobry temat jest. bo to chyba jest jakiś z moich problemów. może nie znaczy dużo, ale gdzieś tam jest i czasami daje o sobie znać. samotność to taka straszna chwila, potrafi skruszyć najmocniejszy filar. to prawda. ja jakoś to odczuwam w pewnym stopniu. takie niby nic, a jednak coś. ale i tak samotność odczuwa się najbardziej kiedy chce się z kimś być, a się z tym kimś nie jest. wiem z doświadczenia. mimo wszystkiego podobno są sposoby żeby zapomnieć, ale nigdy na mnie nie działały. co ja mam z tym wracaniem do przeszłości to nie wiem. czas na ogarnięcie się, oj tak. czas - strasznie irytujące słowo. czekanie, czekanie, czekanie.. ale muszę być cierpliwa, samo to sobie narzuciłam.

dzisiejszy czwartek mi zleciał bardzo szybko i tak się przez cały dzień w szkole ryłam, że.. no nie wiem.. cały czas się śmieję. :D teraz tak samo, postanowiłam, że napiszę kilka dzisiejszych dialogów.

- przyjdę dzisiaj do Ciebie. sama wiesz z kim.
- k*rwa.. z Voldemortem?
- HAHAHAHAHHAHAHAHAHAH.

- budzik, budzik, buuudzik!
- budzik, budzik, budzik, do zabawy dzieci budzi!
- nie ma czasu na czesanie, ubieranie!
...
- hahahahah.
- yy, aha?
<10 sekund przerwy>
- hahahha?
- HAHAHAHHAHAHAHAHA!

- Jezu..
- nie mów na mnie Jezu!
- Jezus..
- Dżizys..
- DŻIZYS, JEZU..
- Boże!

- uuuuuuuuu, Barbra Streisand :D
- uuuuuuuuuuu!
- LET'S DANCE! uuuuuuuuuu, Barbra Streisand!

- dzisiaj zamiast wf'u mamy wos na świetlicy.
- wos?!
- wos.
- wos?..
- wos, wos!
-WOS?!
- WOS!
- aha, to znaczy, że idziemy do domu?

na matmie..

- i słuchaj, ja o 17 będę szła to wiesz.. no wiesz.. no.. w oknie stój, o.
<wieje wiatr i przewraca kartki w zeszycie>
- będę szła i.. K*RWA USPOKÓJ SIĘ!

pewnie nikt nie uwierzy, ale to "k*rwa, uspokój się" było do.. zeszytu o.O XD

.. gra w karty na świetlicy lover <3

http://www.youtube.com/watch?v=81VPZ9_r2PE <3333

środa, 14 września 2011

szukając siebie.

tym razem też nie mam zamiaru się rozpisać. ciężko mi się skupić na czymkolwiek, a tym bardziej na pisaniu. kiedy zaczyna się szkoła życie robi się monotonne. wstajesz rano, szkoła, wracasz, obiad, lekcje, komp, spać. czasami wyjdę gdzieś z kimś, ale najczęściej nie mam siły albo nie mam ochoty. za dużo sobie też nie pośpię, bo zanim zasnę dużo czasu mija. zawsze przed snem dużo myślę. i to wcale takie fajne nie jest.. tzn mogłoby być fajne, ale to już nie ode mnie zależy. no ale wzięło mnie wczoraj przez natłok wspomnień, żeby zmontować coś dłuższego do kogoś. zresztą nie ważne. jak zawsze moje sny są ciekawe. kurde, zawsze mi się takie rzeczy śnią, że to się chore robi. najgorzej się czuję, kiedy śni mi się czyjaś albo moja śmierć.. kijowe uczucie, wstajesz i ta osoba dalej żyje. nie no, świruję. generalnie te całe umieranie w moich snach jest naciągane, bo zawsze jest w dziwnych okolicznościach i to tak, jakby dało radę to odwrócić. ale i tak po przebudzeniu czuję się źle.
co do mojego humoru to jest niezbyt ciekawy. mam mało powodów do uśmiechu. może za jakiś czas to się zmieni. za jakiś czas, taa.. ciekawe ile "ten czas" potrwa. jak tak to piszę to mi się przypomina jeden obrazek. mniejsza. ;) także tego. ooo, właśnie zabiłam komara, który w nocy mnie pogryzł i bzyczał nad uchem. tsss.

zakochałam się w tym utworku. *___*

http://www.youtube.com/watch?v=n_2cnD2_ul0

poniedziałek, 12 września 2011

myśli gonią myśli, zataczając błędne koło.

no więc tak. zaczął się tydzień, szkoła itp więc już nie ma dobrego humoru. wstawanie rano, chodzenie do szkoły, słuchanie na lekcji, pisanie testów i uczenie się potem w domu nie należy do moich ulubionych zajęć. tak bardzo liczyłam, że te 5 dni mi szybko zleci, ale poniedziałek się jeszcze nie skończył, a mi się już żyć odechciewa. jutro będzie takie samo, ja to wiem.
a co z moim zmiennym humorem? nie jestem jakaś nie wiadomo jak szczęśliwa, ale też nie jestem nie wiadomo jak smutna. po prostu jak ktoś się mnie pyta co u mnie nie mam innej odpowiedzi od "jakoś leci".. tak po prostu się wszystko kula powoli. żałuję tylko, że nie mam nikogo tak bliskiego, komu mogłabym powiedzieć, że kocham..

http://www.youtube.com/watch?v=vO5dEeXQjOY <333333

sobota, 10 września 2011

popatrz jak perfekcyjnie się niszczymy.

jak to jest, że rzeczy niespodziewane nagle się dzieją? biorą się po prostu znikąd, nie wiesz, jak zareagować. spotkało mnie właśnie takie coś, co jest zupełnie nowe ale i równocześnie bardzo dobrze mi znane. dużo czasu minie zanim się oswoję.. ale to jest dobre. lubię to.
wczorajszy dzień jak najbardziej na rozkminie. mój humor zmieniał się co chwilę. ale i tak dobry piąteczek spędzony w fajnym towarzystwie nie jest zły. wiadomo. noc też przyjemna. bardzo bardzo.
w końcu się wyspałam. <3
sobota również jak najbardziej udana jest. do południa trochę zamułka była, ale potem elegancko wbiłam na ulicę Polną, grałam w piłkę, skakałam przez płot, mam całkiem niezły humor i tak mi jakoś czas leci, łaaaa.

http://www.youtube.com/watch?v=ZwxYmbGiVR8&feature=related

czwartek, 8 września 2011

powierzchowne obietnice i rozmazane sny.

no i mamy czwartek. ta. jutro ostatni dzień. kurde, przeraża mnie to, że jeszcze jeden dzień. jeden! o.O

coś mi się mało rzeczy układa ostatnio. w sumie to na dobrą sprawę nic się nie układa, oprócz jakiś tam mało istotnych rzeczy. w głowie siedzi mi dużo myśli i mam przed sobą pewny priorytet, które wcale nie chcę mieć. zawsze tak jest. zawsze to samo, nie powinnam, a to robię, bo inaczej nie potrafię. a najgłupsze jest to, że jeśli zacznie mi się układać ta sprawa, reszta zapewne też. tak to już jest, że ma się przed sobą jeden cel, który po osiągnięciu daje tyle radości, że nic nie zepsuje humoru. i to właśnie jest to. ale ciężko nazwać to celem. generalnie ciężko to określić, sama do końca nie wiem czego chcę. mam jakiś tam kierunek, ale tak dokładnie nie wiem o co chodzi i co ma być. nie jestem pewna. dobrze, że to wszystko w czasie, mogę się zmobilizować i podjąć jakąś dobrą decyzję. ale to też nie jest tak, że ja kieruję sobą, to tak jakby coś siedziało we mnie i sterowało tą częścią mózgu odpowiadającą za to coś. to bardziej niezależne ode mnie. jakaś siła wyższa.. jakby nie mogła sobie iść do kogoś innego i dać mi spokój. zaprzeczam sama sobie..
ale na co dzień jestem uśmiechnięta :-).

http://www.youtube.com/watch?v=67ER3SsLQY8

poniedziałek, 5 września 2011

lubię zapominać chwile.

wczoraj wieczorem dość dużo myślałam i doszłam do paru wniosków. generalnie ostatnio dużo myślę. za dużo. zdecydowanie za dużo. nie wiem w ogóle po co ja to robię, przecież od dłuższego czasu, od dawna wręcz tego chciałam. ale są wątpliwości, których nie powinno być, może gdyby to wszystko zależało tylko ode mnie, to byłoby prościej.. nie wiem co będzie, nie wiem do końca co mam robić, nie wiem jak to się skończy.. pewnie zakończy się tak jak zawsze.. zresztą.. whatever.

poniedziałek.. nienawidzę poniedziałków. są strasznie zamulone.. ten był taki sam.. męczący dzień w szkole.. ból głowy.. najchętniej cały dzisiejszy dzień bym przespała..

od wczoraj słucham cały czas "Let There Be Rock" AC/DC. tak mi się wkręciła ta nuta.. nie mogę przestać jej słuchać..

AC/DC - Let There Be Rock.

niedziela, 4 września 2011

poczujesz finisz równo ze startem.

no tak, dobry humor mnie na razie nie opuszcza. wczorajsza sobota jak najbardziej udana, będziemy ją długo wspominać :D było naprawdę ciasno, ale potem zrobiło się luźniej C:
bardzo przyjemnie spędziłam ten wieczór u boku jednego pana, który jest bardzo wygodny, wiadomo :D ;-*

fot niestety nie mam żadnych, ale pokażę Wam za to wczorajszą, epicką rozmowę z GG :D :

R: wczoraj mama poszła do sąsiadki i kazała mi pilnować pomidorówki, no to stałem w tej kuchni jak ciołek i patrzyłem na tę zupę. wyciągnąłem z kieszeni zapalniczkę i się nią bawiłem nad garnkiem, a że zadzwoniłaś to mi ta zapalniczka wpadła do tej zupy, no ale jak Ty możesz czekać to poszedłem i odebrałem, jak skończyliśmy to mi się przypomniało, że ona tam wpadła i myślę jak ją wyciągnąć, a Ty jakbyś wyciągnęła?
P: hahaha jaka ciota, wrzuciłeś zapalniczkę do pomidorówki! a nie wiem, zapewne bym się nią nad garnkiem nie bawiła, no ale jak ją wydobyłeś z otchłani pomidorów?
R: no właśnie nie wyciągnąłem, bo ta zupa eksplodowała i na ścianę dodatkowo brudząc przy tym mnie.
P: hahhahahahah.
R: ale to nie wszystko, mama wchodzi, już chce się na mnie drzeć, a ja dalej się tą zapalniczką bawię, a ona, że więcej tej pomidorówki bo jedna ściana tak dziwnie kolorowo wygląda. a w kuchni świeżo co ściany malowane były.

:D

Guns N' Roses - It's So Easy.