piątek, 29 lipca 2011

pozwól rytmowi zmienić Twój świat.

nie wiem, czy zaczyna się układać czy nie, ale mam nadzieję, że tak. nie jestem pewna paru rzeczy, które są dla mnie mega ważne, ale byłabym bardzo szczęśliwa gdyby odpowiedzi na nurtujące mnie pytania były twierdzące. nie poznam tych odpowiedzi przez najbliższy czas, tak sądzę. moja przyszłość, a raczej nasza przyszłość, jest dla mnie niepewna, ponieważ tym razem nie ode mnie zależy. hmm, uważam, że kiedy wyraziłam swoje uczucia oddałam pałeczkę i nie ja zarządzam wspólnym losem. lub może oszukuję sama siebie? nie potrafię tego określić. walona, irytująca niewiedza.. jeszcze to zamartwianie się.. wolałabym wiedzieć cały czas co się dzieje i być spokojna chociaż trochę. ale co ja tam mogę.. jakby teraz wszystko się zepsuło, to nie wiem co by ze mną było. nie wiem, czy dałabym radę podnieść się i iść dalej. chyba nawet nie biorę pod uwagę takiej opcji. a może nawet nie ma co się psuć tylko nawkręcałam sobie czegoś? nie wiem.. mam mętlik w głowie.
wracając pamięcią parę miesięcy wstecz zauważyłam wielką zmianę we mnie. nie ogarniam tego, jak kiedyś mogłam taka być.. naprawdę jak przypominam sobie mnie, to mam wrażenie, że stara Pati to jakaś inna osoba. czuję się lepsza.. zmieniłam się na lepszą według mnie. i to jest dobre. bardzo. czuję to w środku. jeśli już rozpamiętuję przeszłość, to nie tylko ja się zmieniłam. może zmiany w innych nie są duże, ale są. niektórzy zmieniają się na lepsze, inni na gorsze. tak już jest. gdy za pół roku będę myślała o Pati takiej, jaką teraz jest, to co sobie będę myślała? czy w ogóle zmienię się do tego czasu? ciekawe pytania. ale chyba nie chcę znać odpowiedzi. tylko poczekać trochę i sama się dowiedzieć.
ostatnimi czasy zauważyłam, jak dużo znaczą pytania. nie zwracałam na to nigdy większej uwagi, ale teraz takie zapytanie ma dla mnie coraz większe znaczenie. a może to nie pytania są takie ważne, tylko odpowiedzi? w końcu jedna odpowiedź potrafi zmienić wszystko..
/ dzisiaj poszalałam po Domu Kultury, piekłam z babcią ciasto i kurde.. jest całkiem ok. a teraz znowu dodam kilka zdjęć mojej ulicy zrobionych wczoraj i dzisiaj w godzinach wieczornych.

Ozzy Osbourne - Dreamer.




środa, 27 lipca 2011

sweet little sisteeeeeeeer !

nastał dla mnie dziwny czas. boję się jutra, a jednocześnie nie mogę się doczekać. te jutra są takie nieprzewidywalne. martwię się, że jutro będzie dużo gorsze od dzisiaj.. ale w końcu dzisiaj to te wczorajsze jutro.. i teraz trzeba postawić sobie pytanie. skoro wczoraj tak bałam się o dzisiaj to czy było warto ? przyszłość jest pokręcona.. nie wiem czy to dobrze czy złe.. w sumie nikt tego nie wie.
w sumie to nie potrzebuję więcej czasu dla siebie na przemyślenia, bo mam go aż za dużo, a równocześnie bardzo mało. zauważyłam, że potrafię szybko ocenić sytuację i podjąć jakąś decyzję. nie wiem skąd to się u mnie wzięło, ale tak już mam. nie potrzebuję już godzin, żeby zastanawiać się nad daną rzeczą, tylko po prostu dokonuję szybkiego wyboru. tylko potem zawsze myślę, czy dobrze zrobiłam. takie myślenie nad tym, czy postępuję właściwie jest na pewno lepsze od niepodejmowania decyzji w ogóle. faceci mają zajebistą skłonność do bycia niezdecydowanym... tak już jest. nauczyłam się tego z czasem, nie mogę wymagać od osobnika płci męskiej o ostateczny wybór w jakiejś kwestii.. nie myślę, że tak jest, ale to zdarza się bardzo często..
każdy ma jakieś tam swoje zasady, ale warto się zastanowić, jakie zasady mamy my wszyscy. teoretycznie każdy powinien być prawdomówny, pomocny itp ale mało jest takich ludzi naprawdę.. reszta woli dbać o siebie, chyba też kiedyś taka byłam.. może w niedużym stopniu, ale to też się liczy. źle się z tym czuję, że potrafiłam być taka samolubna i dalej często taka jestem.. choć staram się bardzo pracować nad sobą i mi to powoli wychodzi, to czuję, że potrzebuję jakiejś pokuty za stare grzechy czy coś, bez kitu..

/ ou i dziekuję za te nocne rozmowy <3.

SKID ROW - SWEET LITTLE SISTER ! <3

poniedziałek, 25 lipca 2011

TOUCH TOO MUCH..

chciałam wejść wczoraj i napisać jak było na nocce, ale nie miałam jakoś głowy do tego.. strasznie się czuję od wczoraj -.-. wszystko mnie boli..
w sobotę Didżi ponownie zaprosiła mnie na nockę. miałam iść tylko na heinekena, ale nie miałam co robić, więc chętnie się zgodziłam. spakowałam się itd i wstąpiłam do sklepi po sok pomarańczowy (Justynka innego nie toleruje), napoje energetyczne i chipsy. kiedy już doszłam na miejsce, rzuciłam swoje rzeczy w kąt i poszłyśmy robić po chuju trudną sałatkę z kurczakiem, sosem czosnkowym i grzankami (tak, tą z reklamy !). oczywiście dokroiłyśmy tam jeszcze trochę innych rzeczy i nie wyglądała tak ładnie jak w reklamie, ale była całkiem dobra. jak już skonczyłyśmy, porozrzucałyśmy koce i poduszki na podłodze, przeprałyśmy się i postanowiłyśmy obejrzeć 4 części "Strasznego Filmu" . i tak zrobiłyśmy. oglądałyśmy "Straszne Filmy" , popijałyśmy heinekena, sok, napoje i wpierdalałyśmy popisową sałatkę Justyny i chipsy. no beka była oczywiście :D. zasnęłyśmy tak po 5 nad ranem. obudziłyśmy się o 10 i postanowiłyśmy zrobić jakieś śniadanie. nabrałam ochoty na jajka z majonezem. NO... I ZROBIŁYŚMY... jajka z majonezem w wykonaniu Patty - spuśćmy na to zasłonę milczenia..
nie chce mi się już pisać. idę oglądać "Ja w kapeli" <3.
także tego.. POZDRO 600.

AC/DC - Touch Too Much.

i tu jakieś zdjęcie naszych heinekenów Didżi mi nadesłała wczoraj :

piątek, 22 lipca 2011

smells like teen spirit.

kiedy w moim życiu dzieje się coś, co mnie smuci, to wtedy łatwiej pisze mi się dłuższe posty. słowa wtedy przychodzą same. kiedy jestem szczęśliwa to trudniejsze, bo nie wiem do końca co mam pisać. po prostu budzę się uśmiechnięta, robię różne rzeczy w domu, ogarniam się i wychodzę. wracam wieczorem i jestem zadowolona z dnia. teoretycznie to zaczyna być rutyną niby, ale ja tak tego nie postrzegam. każdy dzień przynosi coś nowego. moje życie w tej chwili nie jest idealne i chciałabym zmienić dużo rzeczy, ale i tak jest nadal bardzo dobrze.. przyszło mi do głowy, że muszę nauczyć się wcześniej wstawać. byłoby najlepiej, gdybym nie musiała spać w ogóle. zarywanie nocek jest zajebiste, czas leci zupełnie inaczej. dłużej. tak powinno być. wakacje powinny być długie, ale zawsze tak szybko mijają.. nie potrafię również pisać ogólnie. tzn wszystkie te słowa, które czytasz, w większości są o mnie. staram się pisać coś, co dotyczy tak samo mnie jak i Ciebie.

tak z innej beczki to chciałabym mieć nowy telefon. ten mi coś wariować zaczyna :c.

dzisiaj przełamałam "schemat" i wstałam wcześniej, ale to tylko dlatego, że miałam kilka spraw do załatwienia. między innymi przeczytałam pewną opowieść nadesłaną przez osobę poznaną 2 lata temu w Internecie. długo nie miałam kontaktu z tą osobą, a tu proszę. przysyła mi e-mailem swoje opowiadanie (które ma ok. 130 stron) i prosi o ocenę. byłam naprawdę pod wrażeniem, nie sądziłam, że wszystko dzisiaj przeczytam. bardzo wciągające i sądzę, że jeszcze do niego wrócę. więc życzę Kasiu dalszej weny twórczej i pisz dalej, fani czekają ! :D.

Nirvana - Smells Like Teen Spirit.

czwartek, 21 lipca 2011

WHATEVER ♥.

muszę powiedzieć, że mam całkiem dobry humor. z jednej strony nie wiem dlaczego tak, a z drugiej wiem. i to jest piękne. uwielbiam takie chwile. dzisiejszy dzień określę jako całkiem udany, mimo tej ch*jowej pogody. kurde, zauważyłam, że ostatnio czuję się tak jakoś.. inaczej.. lepiej.. skoro chodzę i się uśmiecham, to coś w tym jest. znasz to uczucie, kiedy przypominasz sobie jedną głupotkę i sam/a się do siebie śmiejesz ? to się nie bierze znikąd. robię to co parę minut, już do końca mnie powaliło, jak to Justyna powiedziała :D.
chciałam tylko wspomnieć o tym, że jutro jest piątek, a Pati kocha piątki :D.
a po piątku jest sobota, a w sobotę Pati idzie do Didżii na HEINEKENA ! ♥.
powalony ten post ! nic mi się pisać nie chce. zresztą, jak to mawiał klasyk Izzy Stradlin - WHATEVER :).

kilka dni temu patrząc sobie przez okno porobiłam kilka zdjęć nieba. nie wiem czemu, spodobało mi się. zresztą, whatever :D.

a oto fotki mojego autorstwa :













i jeszcze jedno, już nie wykonane przeze mnie, MISTER IZZY STRADLIN ♥

wtorek, 19 lipca 2011

można przymknąć oczy na rzeczywistość, ale nigdy wspomnienia..

chciałam dzisiaj napisać coś dłuższego, ale nie mam siły :D.
coś za często zmieniam zdanie. tzn inni mają na mnie wpływ. ale taki dobry wpływ. im więcej czasu spędzam z ludźmi których uwielbiam, tym lepiej się czuję. nie muszę z nikim rozmawiać na smutne i poważne tematy, żeby potem wyciągać jakieś wnioski, bo dostaję takiej energii, że nie ma mowy, żebym była smutna :).
tak, chyba dobrze to ujęłam. lepiej wziąć wszystko na luzik. takie tam podejście. w końcu czuję się swoja, że to ja mam nad sobą pełną kontrolę, a nie ktoś inny. lubię być niezależna i robić to, co chcę.
ostatnio zauważyłam, że większość ludzi ma do mnie zaufanie. to dobrze. lubię jakoś wspomagać kogoś, dawać rady.. dla niektórych to zbyt duża odpowiedzialność, ale ja to lubię. wygląda na to, że wierzę w karmę. to serio działa. WIĘC TRZEBA BYĆ GRZECZNYM !
w ogóle jestem taka zmęczona, nie wysypiam się. ale chyba lubię ten rodzaj zmęczenia.. energy drinki, kawy i takie tam nic nie dają niestety.. MAM OCHOTĘ NA HEINEKENA !



                                                             AC/DC - Night Prowler.

poniedziałek, 18 lipca 2011

jak ten dystans do tych spraw.

kurde , miałam napisać tutaj już wcześniej , ale .. NIE CHCIAŁO MI SIĘ !

no więc noc filmowa była jak najbardziej git . oglądałyśmy "Seed: skazany na śmierć" , "Piątek 13-go" ( który bardziej przypominaj pornosa niż horror , ale mnie się tam podobał :D ) , i pierwszą część "Krzyku" . w ogóle nie chciałam włączać tego Seed'a , bo myślałam , że nie wyrobię . ten film nie jest na moją psychikę , nie polecam nikomu . za dużo brutalności i krwi . reżyser nieźle popier*olony jest , jak Boga kocham . przez cały film wszystko mi się cofało .. zakończenie zaskakujące .
ale za to "Piątek 13-go" zajebisty :D. taki pornos , ale mnie się podobał . bardzo fajny horror , dziewczyny fajne , chłopcy fajni , zakończenie zaskakujące . DŻEJSON PRZEŻYŁ ! :D. POLECAM ! :D.
a później "Krzyk" . również polecam , podobał mi się . chyba przez pół godziny udawałam tą dźgniętą babkę :D.
atrakcji oczywiście nie brakowało . zamówiłyśmy pizzę . i ta pamiętna rozmowa .
- <dzwonek do drzwi>
- ej , dzwonek , słyszysz ?
- co ?
- no dzwonek !
- oo , pizza !
- <przy drzwiach , rozmowa z dostawcą :D.>
- więc ile płacę ?
- 23 zł .
- pojebało was chyba ...
- no przykro mi , nie ja wymyślam ceny .
- a jakby pan wymyślał , byłoby taniej ?
- jakbym ja wymyślał , to byś pewnie zapłaciła więcej , a teraz płać i bierz tą pizzę , bo mi się śpieszy !
byłyśmy w szoku . nie spodziewałyśmy się takiego potoku słów od pana dostawcy :<.
ale co tam , teraz nie o nim .
oczywiście nie mogło zabraknąć skakania po łóżku , kręcenia się po pokoju w trakcie filmu , oszczędne smarowanie pizzy sosem czosnkowym , przeszkadzanie w trakcie dobrych scen , szukanie wygodnych miejsc ( i kurde ta epicka "rozmowa" ) :
- no uląż się w końcu !
- nie umiem .
- usiądź na dupie i będzie git .
- ale nie wiem gdzie . na fotelu mi nie wygodnie , z łóżka słabo widać , a podłoga za twarda .
- na żyrandol wejdź .
- nie chce mi się .
śmianie się z poważnych scen i śpiewanie z Didżi o 5 nad ranem , kiedyś wszyscy w bloku śpią jest zajebiste . nażarłam się tyle popcornu , żelków i nachosów , że przegięcie , wypiłam ze 3 kawy , litr energy drinka i czułam się kurde dobrze XD. wracanie do domu o 6 nad ranem wymiata . mama nieświadoma , że córcia wróciła :c.
nocka jak najbardziej udana .

DZIĘKUJĘ MORDECZKO ! ;DDD.

a teraz kilka fot zrobionych przez Didżiiii w nocy :

mój sok grejpfrutowy :D.

a to Didżiakowi się nudziło.

a to kawałek brzucha Didżi XD.

a to akurat ja zrobiłam .

popielniczka Diii.. tzn rodziców Didżi :D.

kawałek mojego petitka.

Didżi przed seansem :D.

a to już raaano , złom Didżi :D.




piątek, 15 lipca 2011

every move is magic.

5:11.. u Pati znowu zaczyna się niespanie. spałam tak naprawdę tylko ok. 2 godzin, usiadłam sobie na łóżku, założyłam słuchawki na uszy i sobie płakałam. w końcu jednak zajrzałam w moje kontakty w telefonie i zadzwoniłam. wahałam się przez chwilę, ale to zrobiłam. i naprawdę mi pomogło.. myślałam, że nie odbierze, ale jak usłyszałam to zaspane "wiesz kurwa która godzina ?" , to zaraz mi się polepszyło. pierwszy raz mam lepszy humor od dłuższego czasu.
teraz tak naprawdę zastanawiam się, czy mam iść spać.. ale chyba jednak wybiorę się zaraz do sklepu po kilka rzeczy, o 23 lecę na noc filmową. :)
kurde, wczoraj od pizzy mi się koszulka pobrudziła.. ale to co.
także tego, ja idę do sklepu.


i niech mi się w końcu pojawi uśmiech na twarzy, nooo !

such a lonely day.

czeka mnie dużo pracy nad sobą. nie tak łatwo pozbyć się czegoś, co siedzi we mnie długo i co jest dla mnie niemal naturalne. ale tak trzeba, każdy by tak powiedział. miałam już tak zrobić wcześniej, dużo wcześniej, ale nie pykło. tym razem muszę się z tym uporać.. tak po prostu będzie lepiej. znając mnie to zajmie mnóstwo czasu, potrzebuję recepty na zapomnienie. ale chyba ją znam, lecz nie zależy to ode mnie i tak już jest. przynajmniej mam powód, by być silniejszą. to takie dodatkowe doświadczenia przydają się w życiu.

dzisiaj nie miałam co robić na youtube i znalazłam jakiś bekowy wywiad ze Skid Row, jakoś tak nawet się uśmiechnęłam. :)

http://www.youtube.com/watch?v=tebGH6pNDRI

wtorek, 12 lipca 2011

szalejąca wyobraźnia..

czas. ciekawe pojęcie, ponieważ czas naprawdę zmienia wszystko, leczy rany, sprawia, że rzeczy bardzo ważne stają się już nie tak bardzo istotne i odwrotnie.
przyszłość jest tak przewidywalna.. coraz częściej przydarzają mi się rzeczy, których się nie spodziewałam. najczęściej to jest właśnie coś nieprzyjemnego, rzadziej miłego. niby przypadek, ale takie coś to chyba nawet nie istnieje. zaczynam wierzyć, że jakiś niedługi okres tej naszej przyszłości jest w pewnym stopniu zaplanowany. ale też nie do końca, bo wszystko może się pozmieniać. przyszłość jest ruchoma. na dłuższą metę to my sami - chcąc bądź nie - ustalamy teraz właśnie co się będzie z nami dziać. pewne zjawiska da się przewidzieć.. ja np. jestem w stanie odgadną parę rzeczy, które mogą się przydarzyć i to całkiem fajne. może powinnam zostać prorokiem ?
ostatnio za dużo śpię. kładę się nie tak późno w sumie, a i tak wstaję o popołudniowych godzinach. tzreba to zmienić.. najlepsze jest to, że zawsze dostaję od kogoś sms'a i tym samym właśnie one mnie budzą z jakiegoś dziwnego snu.. no właśnie.. sny... te z ostatnich tygodni są.. naprawdę dziwne. na pewno wiem, że dużo się w nich dzieje i ciężko ogarnąć wszystkie wydarzenia. są też kolorowe.. najgorsze jest to, że nic z nich prawie nie pamiętam. po przebudzeniu wiem bardzo mało na temat tego, co działo się we śnie, pamiętam tylko, że wszystko jest w intensywnych barwach. czasami jestem w stanie zapamiętać kilka osób, które się przewijały. dzisiaj np śniła mi się gra, piraci i lot na filipiny o_O
nie wiem, czy kiedykolwiek wspomniałam, ale uwielbiam oglądać bajki, zwłaszcza te Disneya. Ja w kapeli, Hannah Montana, Słoneczna Sonny, Fineasz i Ferb, Kick strach się bać.. uwielbiam to kurde. siadam i puszczam sobie baję jak jakieś małe dziecko.. jebnięta jestem, wiem.

http://www.youtube.com/watch?v=38-yf6IWdBo <3

poniedziałek, 11 lipca 2011

wstań i idź .

kurde , siedzę i się nudzę . lecę po kanałach . natrafiam na rebel tv . patrzę , a tam GODZINA Z GUNS N' ROSES ! no kurwa <3. na szczęście natrafiłam na początek . przez godzinę siedziałam jak zahipnotyzowana <3.

robi się coraz ciekawiej . niby wiem co robić i w ogóle mam jasno ustalone cele i niby wszystko się układa po mojej myśli , tylko , że dzieje się coś niepokojącego , o czym jeszcze nie wiem . mam takie wrażenie właśnie . tzn uważam , że to pewien proces czy coś i on będzie za mną tak cichutko chodził . przez dłuższy czas wszystko było zajebiście , więc musi stać się coś , co mi popsuje humor , wiadomo . a psuje się od dłuższego czasu . wydaję mi się , że zrobię coś , czego będę żałować . chyba wciągam się w tą grę ... ponownie . powtarzam stare błędy . oj tam oj tam ... wszystko może się jeszcze zmienić ... na dobre ... przynajmniej ja mam taką nadzieję :).

Michael Monroe - '78 <3

no i pochwalę się moją nową tapetką na telefonie . kocham to zdjęcie ! :D :

niedziela, 10 lipca 2011

AND NOTHING ELSE MATTERS !

niedziela ... nigdy nie lubiłam tego dnia . nudny i zamulony , kładziesz się wieczorem do łóżka i mówisz : "kurwa , jutro poniedziałek . najgorszy dzień jaki może być" . a dzisiaj taki wyjątkowy dzień . wstałam o 5 rano , bo nie mogłam spać . spałam niecałe 3 godziny . o Justynce sobie myślałam . że mi jej brakuje i nie mam z kim pogadać . tęsknię za nią . /
cały dzień byłam sama w domu . a jak jestem sama , włączam muzykę najgłośniej jak się da . zapodałam sobie "nothing else matters" i usiadłam w kącie z kartonem soku porzeczkowego . oczywiście nie muszę mówić , że piłam z kartonu i się polałam . darłam się razem z Jamesem Hetfieldem : " NEVER CARED FOR WHAT THEY DO , NEVER CARED FOR WHAT THED KNOW , BUT I KNOW ... " . i w tym momencie coś we mnie pękło . zaczęłam płakać . nie mogłam się uspokoić . kiedy piosenka dobiegła końca , włączyłam sobie "Soothsayer" Bucketheada . zaczęłam łazić po pokoju . miałam ochotę coś rozpierdolić . wywaliłam wszystkie ciuchy z szafy . wyłączyłam laptopa i zaczęłam je składać . położyłam się na łóżku . przez głowę przelatywało mi tysiące myśli . znowu zaczęłam myśleć o tej sprawie . mam nadzieję , że jakoś dojdziesz Justynko do tego bloga i się do mnie odezwiesz . zależy mi bardzo na rozmowie z Tobą . chccę tylko , żebyś mi poświęciła 10 minut i ze mną porozmawiała . zrozum mnie ... masz mój numer . / KOCHAM !

Buckethead - Soothsayer <3

piątek, 8 lipca 2011

ogarniam myśli.. zbieram w jedną całość.

postanowiłam w końcu ogarnąć tyłek i coś napisać , bo dawno mnie tutaj nie było . nie dlatego , że mi się nie chciało lub nie miałam weny , po prostu cały czas jestem poza domem . nawet nie miałam o czym pisać ...
co tam u mnie ? hmm .. męczę kolację jednocześnie pisząc posta na blogu i sprzątając pokój po zabawie z dziećmi . i wsłuchuję się w cudowny głos Sebastianka <3.
dzisiaj robiłam trochę za niańkę . kurde , chciałabym być jak te dzieci ... mieć na wszystko wyjebkę , chciałabym się cofnąć te kilka lat do tyłu i mieć zmartwienia typu "zgubiłam lalkę" albo "zepsuła mi się zabawka" . od jakiegoś czasu dręczy mnie pewno pytanie ... nie chcę go tutaj ujawniać , ale naprawdę chciałabym z kimś o tym pogadać ... tylko jedyna osoba , z którą zawsze mogłam o wszystkim pogadać ma mnie gdzieś . cóż , ja się prosić nie będę . chcę sobie z tym poradzić sama i wmawiam sobie cały czas "kurde , przecież to głupie.." , "powiedzieli by Ci o tym , przecież jesteś dojrzała , rozumiesz wiele rzeczy.." .. a jednak . znajduję coraz więcej dowodów ... chciałabym , żeby to się okazało nieprawdą ... naprawdę , niczego innego chyba bardziej nie pragnę ... / </3 ?


codziennie sobie patrzę na to zdjęcie , jak mi smutno . nie wiem czemu , ale humor mi się zaraz poprawia o.O .. może dlatego , że Sebastian na nim jest ? : >