no i mamy czwartek. ta. jutro ostatni dzień. kurde, przeraża mnie to, że jeszcze jeden dzień. jeden! o.O
coś mi się mało rzeczy układa ostatnio. w sumie to na dobrą sprawę nic się nie układa, oprócz jakiś tam mało istotnych rzeczy. w głowie siedzi mi dużo myśli i mam przed sobą pewny priorytet, które wcale nie chcę mieć. zawsze tak jest. zawsze to samo, nie powinnam, a to robię, bo inaczej nie potrafię. a najgłupsze jest to, że jeśli zacznie mi się układać ta sprawa, reszta zapewne też. tak to już jest, że ma się przed sobą jeden cel, który po osiągnięciu daje tyle radości, że nic nie zepsuje humoru. i to właśnie jest to. ale ciężko nazwać to celem. generalnie ciężko to określić, sama do końca nie wiem czego chcę. mam jakiś tam kierunek, ale tak dokładnie nie wiem o co chodzi i co ma być. nie jestem pewna. dobrze, że to wszystko w czasie, mogę się zmobilizować i podjąć jakąś dobrą decyzję. ale to też nie jest tak, że ja kieruję sobą, to tak jakby coś siedziało we mnie i sterowało tą częścią mózgu odpowiadającą za to coś. to bardziej niezależne ode mnie. jakaś siła wyższa.. jakby nie mogła sobie iść do kogoś innego i dać mi spokój. zaprzeczam sama sobie..
ale na co dzień jestem uśmiechnięta :-).
http://www.youtube.com/watch?v=67ER3SsLQY8