szkoła. nie mogę się przyzwyczaić. wstawanie rano? siedzenie na lekcjach? taki chuj. obejrzałam kilka podręczników dzisiaj i z tego co zauważyłam, to czeka nas trochę nauki. mamy nowy przedmiot o nazwie "edukacja dla bezpieczeństwa", który jest całkiem ok. nie jestem zadowolona z tego, że w tym roku mamy obowiązkową plastykę.
drugi weekend września był zdecydowanie bardziej udany niż ten pierwszy. najpierw był ziemniak. znaleziony na ulicy. obiekt westchnień Alicji. skopałyśmy go, zrobiłyśmy kilka zdjęć, a na koniec wrzuciłyśmy do rzeki. później było spotkanie w rynku z Tomkiem i Maćkiem. następnie pójście na siku, po fajki i pieniądze, wbicie do polo po tuptusie i energy drinki, po których chłopcy trochę świrowali, siedzenie na alejce, wrzucanie butelek do kosza i rozmowy kręcące się wokół jednego tematu. potem poszliśmy do piwnicy Maćka grać na gitarach. jakiś czas później wyżebraliśmy kasę na prince polo i białą czekoladę, oddaliśmy również niedojedzone chipsy jakimś dzieciom. później była kawiarnia, rowery, plac zabaw i rozmawianie o gwiazdach rocka. :)