ciągłe powtarzanie się jest już nudne. ostatnie dni były dla mnie intensywne, ale teraz znowu wszystko jest w swoim rytmie. w dodatku wiem kurde dlaczego wszystko co się dzieje wokół mnie spowalnia i zostaje mi tylko wielka ilość myśli. no kurde, mam dylemat, bo chcę mieć czas na ogarnięcie wszystkiego ale równocześnie nie chcę mieć też czasu na to, żeby móc usiąść i myśleć, bo taka rozkmina mnie dobija, a wnioski są nieciekawe. ale wiem gdzie zawiniłam i, że naprawa tego jest niemalże niemożliwa, bo osoba, której chcę udowodnić swoją zmianę nie daje mi szansy na poprawę. czuję się, jakby ten ktoś mnie skreślił.. a jeśli mnie nawet nie skreślił, to nie mogę liczyć na dużo.. chyba tak powoli, powoli, powolutku zaczynam to sobie układać. to tylko takie moje nadzieje, że zdołam sobie ułożyć w głowie dobry plan na przyszłość. wyjechanie stąd to zwykła ucieczka od problemów, ale mam na to ochotę. choć wiem, że generalnie będę myślała o tym tu i tam.. ale może udałoby się? ale chyba nie chcę ryzykować za bardzo, bo to za dużo bym mogła położyć tak ważną dla mnie sprawę na szali. potrafię się ostatnio złapać nad myśleniem o tym co by było, gdyby to wszystko się inaczej potoczyło.. myślę o tym co by było. gdyby jutra nie było. pewnie kilka osób pomyślało sobie o pewnym kawałku Pezeta.. dużo historii związanych z tą nutą.
i dzisiaj znowu będą nocne rozmowy <3. ogólnie będę musiała dzisiaj zarwać nockę, mam pewien artykuł do napisania. energy drinki już się chłodzą w lodówce! :D.
/ zapowiada się ciekawa sobota :).
Hanoi Rocks - A Day Late, A Dollar Short.
kilka fot: