czwartek, 13 października 2011

po pewnych słowach przestaje się już czekać.

zwykłe zasypianie to coraz trudniejsze zadanie. kurde, tyle myśli ciśnie się do głowy kiedy człowiek akurat chce mieć spokój.. chyba jestem uzależniona od komórki. co chwila sprawdzam czy ktoś nie pisał albo nie dzwonił. nawet jak ktoś mnie esem budzi to nie zasnę dopóki nie odpiszę albo chociaż nie przeczytam. nawet jak się kładę do snu to biorę telefon do ręki, po części z przyzwyczajenia. co jak co, ale brakuje mi tych wiadomości na dobranoc.. nie mam nikogo komu mogłabym wysłać głupie "kolorowych. :*", oprócz M., ale to inna bajka. z jednej strony dobrze, że wyszło jak wyszło i już nikomu nie uprzykrzam życia, z drugiej strony od samego początku było wiadome, że nic nie trwa wiecznie, a zwłaszcza to. jest też trzecia strona całej sytuacji o nazwie "nie to nie". jasne, olać to, nie ja zawaliłam sprawę, koniec tematu, ale smutek pozostaje. może i jest gdzieś bardzo głęboko i jest też zupełnie ignorowany, ale mimo wszystko jest. nie tak łatwo go wyłączyć, ale udaje się. jestem najlepszym przykładem głupiej wiary w drugiego człowieka i zawsze na tym źle wychodzę. nawet nie potrafię się ustosunkować do własnych rad. eh, aż sama mam ochotę walnąć sobie liścia za karę..

dzisiaj się było trochę z A. i M.










w ogóle nie odczuwam, że jest październik.. piszę w szkole w zeszycie datę, zamiast "10" piszę "09".. październik.. jak słyszę to słowo, to wspomnienia wracają. jeszcze 9 miesięcy, w sumie to 8.5 bo już ten czerwiec taki na luzie bardziej. jesień. nie chcę zimna.. już wystarczająco mi źle jak wieczorami marznę albo jak zachrzaniam do szkoły.. nie chcę zimy, odwalania się w ciepłe ciuchy, siedzenia w domu, bo na dworze piździ.. te parę miesięcy będą ciężkie i to nie tylko z powodu pogody.. polubiłam wstawiać screeny dobrych tekstów.


sezon na "KURWA ALE ZIMNO" zamiast "CZEŚĆ" uważam za otwarty.